Jakie dynie na halloween?
W Polsce zapanowała moda na święto halloween oraz rzeźbienie w dyniach. Najbardziej znanymi rzeźbiarzami są Paweł Sztenderski oraz Dominika Sadowska z pracowni Carving-Art. Z racji posiadanego talentu są oni zapraszani na wystawy i pokazy w całej Polsce. Są również współautorami wystawy fotograficznej “Wycięte w Kadrze” poświęconej sztuce rzeźbienia w warzywach i owocach, w szczególności właśnie w dyni. W okresie Halloween prowadzą pokazy i warsztaty w ogólnopolskich i lokalnych programach telewizyjnych.
(…) Halloween i cały ten okres od września do listopada kojarzy mi się z dyniami! Rzeźbimy w nich przede wszystkim dla frajdy. Jest przy tym mnóstwo zabawy, zwłaszcza kiedy prowadzimy warsztaty z dziećmi lub gdy jest to luźny, spontaniczny występ telewizyjny (…) – mówi Paweł Sztenderski.
(…) Z racji popularności Halloween każdego roku wzrasta liczba składanych zamówień na misternie wyrzeźbione dynie. Razem z Pawłem rzeźbimy dla osób indywidualnych (najczęściej straszne dynie i bardziej wyszukane lampiony z dyni) oraz dla firm, instytucji czy innych organizacji. Te ostatnie, nasze rzeźby zamawiają “w pakiecie” wraz z całym pokazem rzeźbienia w dyniach i przygotowaniem większej ekspozycji, wystawy. Dyniowy carving show realizujemy już we wskazanej miejscowości w Polsce, w której dane wydarzenie jest organizowane (…) dodaje Dominika Sadowska.
Legenda Jack o Lantern
Jak to się stało, że jedną z najważniejszych dekoracji tego importowanego święta Halloween jest wydrążona dynia z wyciętymi otworami, przez które wydobywa się blask palącej się wewnątrz świecy? Dlaczego ta dziwna latarnia nosi nazwę Jack-o’-Lantern?
Historia halloweenowych latarni, sporządzanych w dawnych czasach z takich warzyw jak brukiew, rzepa, burak wywodzi się z Irlandii. Dawniej nie wykorzystywano do ich tworzenia dyń, bowiem w Europie nie znano tej rośliny, aż do czasu odkrycia Ameryki.
Jak to się stało, że na halloweenowe lampiony mówimy Jack-o’-lantern? Istnieje kilka legend i podań na ten temat. Wszystkie mówią o człowieku zwanym Stingy Jack, który był zbyt skąpy i samolubny (ang. stingy – skąpiec), by dostać się do Nieba, i zbyt sprytny, by pójść do Piekła.
Stingy Jack!
Dawno, dawno temu w Irlandii żył sobie farmer Stingy Jack. Był to człowiek o złej sławie. Uważany za kłamcę, mistyfikatora i manipulanta. Wieśniacy z wielkim zapałem przekazywali sobie opowieści o złym Jacku do czasu, gdy o wszystkim dowiedział się sam diabeł. Popularność Jacka wzbudziła zazdrość diabła, który postanowił sprawdzić, czy aby bajania ludu na pewno są prawdziwe…
Jack, jak zwykle pijany, wracał nocą do domu, gdy na ścieżce zauważył leżącą postać z upiornym wyrazem twarzy. Domyślił się, że to diabeł. Zasępił się, bo wiedział, że przyszedł po jego niewdzięczną duszę. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko wyrazić swoje ostatnie przed śmiercią życzenie – chciał się jeszcze napić piwa. Diabeł uszanował ostatnią wolę i zabrał Jacka do pubu. Ten rozkoszował się smakiem złotego trunku, po czym obwieścił, że nie ma czym zapłacić. Zaskoczenie diabła zdołał jednak przyćmić doskonałym pomysłem. Zaproponował szatanowi, by ten zamienił się w monetę. Zdumiony sprytem Jacka diabeł zamienił się w monetę. Jack szybko ją złapał i wrzucił do kieszeni, w której nosił również krzyż. Diabeł, któremu nie odpowiadało takie towarzystwo, za uwolnienie ofiarował Jackowi dodatkowe 10 lat wolności. Gdy minął umówiony czas doszło do ponownego spotkania. Jack oświadczył, że jest gotowy na przeprowadzkę do piekła, ale zapytał, czy mógłby jeszcze zjeść jabłko. Diabeł ponownie się zgodził, skoczył na jabłoń, żeby zerwać ostatni owoc dla straceńca. W tym czasie przebiegły farmer otoczył drzewo krzyżami i w ten sposób uwięził diabła na drzewie. Za uwolnienie diabła zażądał, by ten nigdy nie zabrał jego duszy do piekła. Czort musiał się zgodzić. Nieszczęśnik jednak w końcu zmarł. Zastukał do bram nieba, ale usłyszał, że życie jakie wiódł nie uprawnia go do bycia w tym miejscu. Zrozpaczony udał się więc do piekła. Ale i tam nie został przyjęty – przecież diabeł obiecał, że nigdy nie weźmie jego duszy. Tak więc Stingy Jack błąka się do dziś między niebem a piekłem, a drogę oświetla mu z latarnia zrobiona z wydrążonej rzepy wypełnionej żarzącymi się węglami. Stingy Jacka zaczęto nazywać “Jack of the Lantern” lub krócej: “Jack-o’-lantern”.
Dzisiaj rzepę zastąpiono dynią, a wydrążone, oświetlone głowy stały się symbolem snujących się po świecie dusz.
Z legendy tej wywodzi się irlandzka tradycja stawiania w Halloween w oknie lub w drzwiach domostwa latarni wykonanej z rzepy lub innego warzywa. Upiornie migocąca jack-o’-lantern miała odstraszyć, odegnać precz włóczącego się w tę noc po ziemi Skąpego Jacka, a przy okazji i inne duchy. Gdy tradycja ta została przez emigrantów zaszczepiona na kontynencie amerykańskim, do sporządzania latarni zaczęto używać dyń, bowiem “pumpkins” nadają się do tego celu idealnie i są jednym z narodowych warzyw w USA. [1]
Inna legenda głosi, że w pewnym mieście w Irlandii żył bardzo chciwy, ale też leniwy farmer Jack. Pewnego dnia kilku mieszkańców wioski nakryło go na kradzieży. Gdy Jack przed nimi uciekał, spotkał na swej drodze tajemniczą postać, odzianą w czerń.
– Czas umierać – powiedział nieznajomy, ściągając kaptur.
Jack natychmiast rozpoznał diabła i w jego głowie narodził się sprytny plan.
– A może chciałbyś nieco podokuczać goniącym mnie ludziom? Wszyscy oni wierzą w Boga, więc miałbyś spory ubaw – powiedział zachęcająco.
Widząc, że diabeł się zastanawia, dodał:
– Zamień się w monetę, a ja zapłacę nią za skradzione rzeczy. Potem będziesz mógł zniknąć, a oni będą kłócić się między sobą o to, kto ukradł pieniądze.
– Zgadzam się – diabeł uśmiechnął się i zamienił się w monetę, a po chwili wskoczył do otwartej sakiewki Jacka [2]. Ale farmer ani myślał umierać. Zawiązał sakiewkę, zamykając diabła w pułapce. W swoim planie nie wyjawił mu bowiem, że wśród skradzionych rzeczy ma srebrny krzyż. Diabeł długo prosił Jacka o uwolnienie. Farmer wypuścił go dopiero wtedy, gdy obiecał, że nigdy nie zabierze jego duszy [3].
W końcu Jack umarł (było to w dniu 31 października). Poszedł do nieba, jednak szybko został stamtąd wygoniony. Nie był to bowiem dobry człowiek, ale oszust i pijak. Skierował swoje kroki do piekła, ale i tam nie został przyjęty, diabeł wszak przysiągł, że nie weźmie duszy Irlandczyka. Otrzymał od diabła jedynie mały, płonący węgielek, który miał mu oświetlać drogę w wiecznej ciemności, na którą został skazany Jack. Żeby nie trzymać gorącego węgielka w dłoni, Irlandczyk wydrążył z rzepy lampion i tak tuła się po dziś dzień ze swoim świetlistym drogowskazem.
Irlandczycy z czasem, nawiązując do przeklętego Jacka, zaczęli tworzyć swoje lampiony. Być może robią to by przestrzec przed losem tego okrutnika? A może trochę dlatego, że w każdym z nas drzemie taki Jack i każdy czasem potrzebuje iskierki w ciemnościach. Używano różnych warzyw jednak to dynia okazała się być tym, które sprawdziło się najlepiej. Poza tym, gdy Halloween dotarło do Ameryki, dynia, która jest narodowym warzywem w USA była idealna na to święto.
Dziś dynie przybierają straszliwe kształty, wzory i są przede wszystkim częścią aranżacji domu na święto Halloween [4]. Na świecie jest co raz więcej artystów zajmujących się rzeźbieniem w dyniach. Najbardziej znanymi są Ray Villafane oraz Andy Bergholtz z Villafane Studios. Ci amerykańscy artyści bez wątpienia przyczynili się do rozsławienia rzeźbionych dyń na naszym globie. Ich prace charakteryzują się niebywałą dokładnością i realistyką.
Kilka prac powered by Villafane Studios:
(c) Paweł Sztenderski
[1] http://www.pumpkin.pl/content/farmer-stingy-jack
[2] http://www.wiadomosci24.pl/artykul/jackolantern_czyli_dynia_z_legenda_216605.html
[3] http://www.bajkowyzakatek.eu/2011/10/legendy-swiata-irlandia-jack-o-lantern.html
[4] http://puellanova.pl/historia-dyni-czyli-czym-jest-jack-olantern-legenda-o-irlandczyku-jacku/